Kto inwestuje w rezerwacie na ul. Dewajtis?
Kostki zostały zrzucone
Idąc południową ścieżką wzdłuż ul. Dewajtis od Marymonckiej natrafiamy na geodezyjne paliki wbite w grunt.
Co tu zostało wytyczone?
Przy skrzyżowaniu z Kamedulską naszym oczom ukazuje się wygrodzenie i pryzmy kostki brukowej.
Kawałek dalej – widząc barak i toaletę trudno wątpić, że to zaczątek placu budowy chodnika.
Mimo że rozpoczęto prace, nie ma ani śladu wymaganej prawem tablicy informacyjnej. Czyżby inwestor wstydził się swoich działań i nie chciał się ujawniać?
Nie miejmy złudzeń. To pierwszy krok do spełnienia wymagań stawianych przez ZTM [zobacz >>>] w celu uruchomienia regularnej komunikacji autobusowej
(eliminacja ruchu pieszego z jezdni ul. Dewajtis poprzez budowę chodników).
Tylko patrzeć, a z ulicy znikną też progi spowalniające, zimą będzie solona, a ruch jeszcze wzrośnie.
Na razie mnóstwo niewiadomych
Jeszcze nie tak dawno pan burmistrz Zbigniew Dubiel twierdził, że jakiekolwiek prace na ul. Dewajtis są w tej sytuacji niecelowe, a ich skutkiem mogłoby być jedynie utrwalenie statusu tej drogi jako dojazdowej do instytucji położonych w Lesie Bielańskim, co nie jest moim celem.
[zobacz >>>]
Tak argumentował odrzucenie naszego wniosku o ustawienie wygordzeń czy słupków zapobiegających dewastacji poboczy przez parkujące na dziko samochody.
Czyżby więc Urząd Dzielnicy tak diametralnie zmienił zdanie? Czy ktoś rozpoczął samowolę budowlaną bez uzgodnienia z zarządcą drogi?
Co na to Rada Dzielnicy – wielokrotnie wyrażająca sprzeciw wobec wpuszczaniu do rezerwatu linii autobusowej?
Co na to Lasy Miejskie – również negatywnie nastawione do tego pomysłu?
Co na to Wojewódzki Konserwator Przyrody, który w 2005 nie zgodził się na budowę chodników [zobacz >>>]?
Czy to co obserwujemy jest zgodne z planem ochrony rezerwatu, którego Konserwator od kilku lat nie daje rady przygotować?
Czy ulica Dewajtis zyskała linie rozgraniczające, których dotychczas nie miała?
Kto za to zapłaci? Czy budżet Warszawy, w którym brakowało niedawno środków na połączenie ul. Dewajtis z Wisłostradą?
W piśmie z 17.02.2009r. zastępca dyrektora BDiK Piotr Sójka zapewniał nas, że podjęcie ewentualnych decyzji w sprawie ograniczenia ruchu na ul. Dewajtis i wprowadzenia zmian w komunikacji miejskiej dotyczących dojazdu do UKSW, możliwe będą po zakończeniu w/w inwestycji [połączenia z Wisłostradą].
[zobacz >>>] Nie minął miesiąc i okazuje się, że albo w mieście konkuruje kilka ośrodków decyzyjnych, albo wprowadza się obywateli w błąd.
Odpowiadając na interpelację Bartosza Dominiaka v-ce prezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz zapewniał, że konkretne rozstrzygnięcia dotyczące kursowania autobusu na tym terenie mogą nastąpić dopiero po uzyskaniu decyzji środowiskowej.
Z kolei w odpowiedzi na interpelację Ryszarda Kalisza p. Wojciechowicz pisał o obsłudze komunikacyjnej UKSW przez tereny będące poza obszarem rezerwatu.
Dlaczego więc od czasu otwarcia estakad nic się nie robi w kierunku uruchomienia komunikacji po Wisłostradzie, a podejmuje się działanie jednoznacznie wskazujące na zamiar wpuszczenia autobusu do rezerwatu?
Wiele się ostatnio mówi o konsultacjach społecznych. Biuro Koordynacji Remontów składa w tej kwestii cenne deklaracje i spotyka się z organizmami społecznymi [zobacz >>>].
Czyżby składane tam deklaracje nie dotyczyły Bielan?
Gdzie obietnice z broszury Platforma dla Warszawy 2006-2010
, w której napisano Za wszelka cenę musimy chronić te enklawy przyrody przed zakusami żywiołowej zabudowy i hałaśliwej cywilizacji
[wśród enklaw wymieniono wcześniej Las Bielański]…?
Świecka tradycja faktów dokonanych
Urząd Dzielnicy i pan burmistrz nie mogą nie wiedzieć, jak wiele emocji i społecznej troski budzą sprawy Lasu Bielańskiego.
Jak w takim razie traktować podjęcie prac budowlanych w rezerwacie z zaskoczenia, bez słowa zapowiedzi i konsultacji?
Wniosek nasuwa się jeden – chodzi o szybkie odcięcie z rezerwatu kolejnego plasterka bez przeszkód ze strony niezadowolonych miłośników przyrody.
Gdyby inwestor miał czyste intencje i jasne zamiary, nie musiałby niczego przed społeczeństwem ukrywać i nic robić znienacka, tak jak to się właśnie dzieje.
Po kolejnych gmaszyskach UKSW i podziemnym parkingu przyszedł czas na chodnik. A co potem? Może wycinka drzew pod kolejny parking? Albo hotel na malowniczym wzgórzu z widokiem na Wisłę?
Komentując butne zażalenie UKSW na postanowienie wojewody [zobacz >>>] napisaliśmy, że wskazuje ono nazbyt jasno, że uczelnia nie zamierza zawracać z raz obranej drogi „rozwoju” kosztem Lasu.
Ta opinia się potwierdza. UKSW i jego polityczni mecenasi pokazują nam kolejny raz, kto tu rządzi i kto komu musi ustąpić w walce o byt.
Według Konstytucji RP władze publiczne mają obowiązek chronić środowisko i wspierać w tej dziedzinie działania obywateli.
Tutejsze władze drwią sobie z tych obowiązków od lat. Za to nie ustają w usłużnej gotowości wspierania i zaspokajania roszczeń uczelni, która
obowiązki ochrony środowiska jawnie lekceważyła [zobacz >>>] wielokrotnie organizując hałaśliwe koncerty naruszające prawo [zobacz >>>].
Na razie musimy poprzestać na zdjęciach i postawieniu kilku istotnych pytań. Ale do sprawy na pewno wrócimy.
Dlaczego Las Bielański jest tak cenny
[zobacz >>>] wywiad z prof. Maciejem Luniakiem.