Śpij spokojnie, ORMO czuwa
Przebudowa ul. Gwiaździstej odbywa się wg projektu, do którego mieliśmy mnóstwo zastrzeżeń, począwszy od samej przewymiarowanej idei [zobacz >>>]. Ziściła się już w pełni — mnóstwem wyciętych drzew i uszczupleniem zieleni pod rozrzutne połacie asfaltu. Po obsmarowaniu Zielonego Mazowsza przez bielańskich urzędników na łamach ich Naszych Bielan (pewnie z wdzięczności za chęć kompromisu…) [zobacz >>>] o entuzjazm jeszcze trudniej. Mimo to nie możemy bojkotować tej inwestycji. Staramy się czuwać, aby poprawnie wykonano chociaż jej słuszne elementy, i odkupić choć część winy, którą obarczył nas bielański urząd. Nasza czujność i tym razem się przydała.
Doraźne obserwacje efektów prac okazały się na tyle niepokojące, że zmusiły nas do interwencji w Wydziale Transportu Rowerowego BDiK aby zdążyć, nim będzie za późno.
10 września udało się zwołać liczne i poważne konsylium na placu budowy.
Na placu dość nieformalnym, bo nadal pozbawionym wymaganej prawem tablicy informacyjnej.
A skoro inspektorowi nadzoru inwestorskiego tego drobiazgu nie udało się wyegzekwować (a może i zauważyć), to trudno się dziwić pesymizmowi delegacji u.dz. Bielany.
Usłyszawszy postulaty ciągłości nawierzchni czy wyzerowania uskoków skwapliwie skwitowała je znanym ,,nie da się” licząc, że to zakończy spotkanie. Na szczęście inni uczestnicy wykazali więcej zrozumienia.
Oto jeden z powodów całego zamieszania – nasz postulat zachowania ciągłości nawierzchni ciągów rowerowych nie został początkowo (w sierpniu) spełniony.
Na szczęście interwencja w tej sprawie przyniosła oczekiwane rezultaty (październik).
Dlaczego wymóg stosowania asfaltu na drogach rowerowych nie został spełniony na wyspie dzielącej?
Czyżby była eksterytorialną enklawą?
Po interwencji udało się wysiedlić szpetną kostkę ze zbuntowanej wyspy. Widać poprawę, ale…
… niestety nie stuprocentową. Tradycja mnożenia betonowych bytów ponad potrzebę wzięła górę i krawężniki zostały.
Czekamy więc na jakąś brzytwę czy chociaż frezarkę Ockhama.
Jeśli da się analogiczny przejazd przez pas dzielący wykonać ,,bezszwowo” np. w Budapeszcie (zdjęcie z placu Bohaterów),
…albo we Frankfurcie, to dlaczego nie można u nas?
Przystaliśmy na odstępstwo od wcześniejszych ustaleń i
ciąg pieszo-rowerowy bez odrębnych pasów po zachodniej stronie ul. Gwiaździstej ponieważ (1) jest on bardzo szeroki, (2) będzie wyposażony w przejazdy rowerowe P-11, a (3) komfort jazdy po płytach chodnikowych 50×50 można zaakceptować.
Mimo uwzględnienia części uwag, nadal nie brakuje zastrzeżeń.
Najpoważniejsze to niedopełnienie zalecenia Inżyniera Ruchu z opinii datowanej 30.10.2008 r. (znak BD-IR-IG-JGR-5515-1112-1-08) o
uzupełnieniu przejazdów rowerowych przez pozostałe dwa wloty skrzyżowania ul. Gwiaździsta-Podleśna.
Inne to duża liczba uskoków o wysokości 2 cm — niedopuszczalnych i niezgodnych z prawem.
Mamy obawy, czy tak kuszący wyłom w szpalerze słupków nie spowoduje aneksji chodnika na parking… A szkoda by było przy tylu nakładach.
Prowadzenie ścieżki przez studzienkę nie zachwyca, zwłaszcza że w projekcie wrysowano ją obok i z wyłukowaniem tak łagodnym, że ledwie zauważalnym.
Oto fragment projektu, na którym widać bardzo łagodne zakrzywienie ścieżki omijającej z jednej strony cztery studzienki wodociągowe (kropki z literą W), a z drugiej studzienki kanalizacyjne (litera K). Geometrię wykonanego koryta naniesiono orientacyjne czerwoną linią, a granatową – położenie zaplecza. Wszystko wskazuje na to, że studzienka, która wypadła na ścieżce, to skrajna wodociągowa, zaznaczona żółtą obwódką.
Niestety, wybudowany odcinek północny z obszernym łukiem niewiele ma wspólnego.
Także z drugiej strony ścieżka przechodzi w zakręt dopiero po kilku metrach od istniejącego ciągu.
Studzienka kanalizacyjna, przy której miała biec ścieżka, znalazła się na terenie zaplecza budowy, jakieś 2 metry od płotu.
Można podejrzewać dwie przyczyny rozminięcia się rzeczywistości z projektem. Prosty odcinek wytycza się i buduje łatwiej niż zakrzywiony, co kusi pójściem na łatwiznę. Dodatkowo zaważyło zapewne pochopne umieszczenie zaplecza w kolizji z planem drogi rowerowej. A kiedy przyszło do jej budowania, uznano że lepiej dokonać ,,lekkiej korekty” i zaoszczędzić przesuwania płotu (a wraz z nim dwóch zielonych, prostopadłościennych obiektów…).
Przecież inspektor nadzoru i tak tu nie zajrzy.
Zajrzał tam za to tajny przez poufny współpracownik Ochotniczej Rowerowej Milicji Obywatelskiej. Formacji, która nie śpi, by spać mógł ktoś, kto powinien pilnować właściwej realizacji inwestycji celu publicznego.
Naszym zdaniem nie po to podatnicy finansują projekty, inżynierowie mozolnie je przygotowują, czynnik społeczny opiniuje w trosce o lepszą jakość, aby potem pałeczkę po nich przejmowały przypadek, beztroska i wygodnictwo. A więc — ciąg dalszy zapewne nastąpi…
A tymczasem podziękowania wyrażamy tym razem panu Bogdanowi Dybkowi z ZDM za rzeczowe i konstruktywne podejście do problemów oraz (tradycyjnie) panu Markowi Utkinowi z Wydziału Transportu Rowerowego BDiK — za wsparcie szybkie i skuteczne oraz fotkę.