Kępa Potocka ocalona przed zabudową
Dla mieszkańców Żoliborza, Marymontu i Bielan Kępa Potocka to zielone łąki, wijący się Kanałek, piękne stare drzewa, to park ciągnący się wzdłuż Wisłostrady między rezerwatem Las Bielański a Cytadelą. Tam się chodzi z dziećmi na spacer, uczy jazdy na rowerze, biega, opala, wreszcie ucieka od brzydoty i zaniedbania osiedli, w których przyszło żyć. Miejsce gdzie można odpocząć.
Nowe władze Żoliborza pięknie brzmiącą uchwałą z 26.06.91 r. zaliczyły Park Kępa Potocka do terenów chronionych i eksponowany eh właśnie ze względu na walory przyrodnicze i rekreację mieszkańców. Uchwała była piękna, ale tylko na papierze i na krótko. Już 4.11.92 r. te same władze, czyli Rada Gminy Żoliborz, oddały w użytkowanie wieczyste część Parku położoną przy lesie Bielańskim o pow. 3,98 ha prywatnemu inwestorowi p. Januszowi Kamińskiemu pod budowę hotelu z garażami, restaurację, dyskotekę, kawiarnię i szereg innych atrakcji.
Hotel kongresowy miał znaleźć się w północno-zachodnim krańcu Parku, w miejscu obecnej nowej pętli autobusowej (2010).
Przetarg się odbył, p. Kamiński był zachwycony pięknym parkiem i tym co tam może wybudować. Wszystko szło szybko i gładko, wadium Gmina przyjęła, zapomniano tylko o jednym drobiazgu, o uzyskaniu zgody na budowę na tym terenie Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. To właśnie W.K.Przyrody w imieniu Wojewody pilnuje, aby chronić przyrodę tam, gdzie jest zagrożona błędnymi decyzjami władz lokalnych.
Mieszkańcy Osiedla „Ruda”, dla których Kępa Potocka jest jedynym dostępnym parkiem, gorąco zaprotestowali. Utworzyli Społeczny Komitet Ochrony Przyrody i zażądali wyjaśnień od p. Menesa – Burmistrza Żoliborza. Usłyszeli, że inwestycja jest zgodna z prawem, wszystko zostało uzgodnione, potrzebne są pieniądze. Komitet zaalarmował pismami wszystkie możliwe urzędy i instancje odpowiedzialne za prawidłowo funkcjonującą samorządność, planowanie przestrzenne i ochronę środowiska. Wojewódzki Konserwator – mgr Cz. Łaszek zaalarmowany pismem Komitetu zażądał od Gminy Żoliborz stosownych wyjaśnień, po czym wydał opinię, że na planowaną inwestycję zgody nie wyraża. Uznał decyzję o sprzedaży za niezgodną z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego, a teren, na którym miał być hotel jest otuliną rezerwatu. Inwestycja jest zagrożeniem dla rezerwatu, zniszczy także urządzony i funkcjonujący park. Były to argumenty najważniejsze, ale nie jedyne. Poparła protesty mieszkańców „Rudy” Liga Ochrony Przyrody. Doc. dr Janacki w imieniu Zarządu Głównego LOP prosił Prezydenta Wyganowskiego o interwencję.
Pisma krążyły, dziennikarze zainteresowali się sprawą, „Życie Warszawy” zaalarmowało czytelników. Gmina Żoliborz trwała przy swoim.
Komitet zebrał ponad 2200 podpisów pod petycją przeciw planowanej inwestycji w tym miejscu, przekazał podpisy p. A. Janowskiej – Przewodniczącej Rady Gminy Żoliborz. Czekał na odzew. Na lipcowym posiedzeniu Rady Gminy Komitet ledwie został dopuszczony do głosu. Radny J. Fijałkowski groził, że jeśli Gmina zmuszona zostanie do oddania wadium, to mieszkańców Żoliborza obłoży się specjalnym podatkiem i wtedy Komitet zobaczy, że protest się nie opłaca. Chyba, że sam Komitet Park wykupi!!!
Ale chroniący Parku członkowie Komitetu wcale się nie przestraszyli. Informowali instancje nadrzędne. Sprawą zainteresował się prof. S. Kozłowski – Minister Stanu przy Prezydencie RP. Uznał Sprzedaż parków miejskich za niebezpieczny precedens parcelacji parków Warszawy dla doraźnej poprawy budżetu Gmin. Zaprosił strony konfliktu, zasugerował władzom Gminy uchylenie uchwały. Ekspertyzy tzw niezależne mające wykazać małą szkodliwość inwestycji opracowane na zamówienie Urzędu Gminy zostały negatywnie ocenione przez Państwową Radę Ochrony Przyrody, a pomysł „zagospodarowania” Kopy Potockiej za pożałowania rodny i sprzeczny z interesem mieszkańców.
Rada Gminy uchwałę o sprzedaży podtrzymała. Burmistrz Menes i cała Komisja Przetargowa głosowała za inwestycja (był to koniec 1993 r.) Po posiedzeniu ten sam p.Menes zadeklarował, że będzie szukał lokalizacji zastępczej. Konflikt był już głośny w prasie. Poseł Polskiej Partii Socjalistycznej p. Andrzej Lipski zbulwersowany sprawą podjął interpelację poselską. Pisma poszły do Głównego Konserwatora Przyrody prof. Grzywacza, do p. B. Blidy – Minister Budownictwa i Planowania Przestrzennego i Rzecznika Praw Obywatelskich.
W odpowiedzi Posłowi A. Lipskiemu Pełnomocnik Wojewody p. Z. Tokarski potwierdził stanowisko Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody, uznał niezgodność zamierzenia z postanowieniami planu zagospodarowania przestrzennego. I nagle coś się odblokowało. Burmistrz Menes zaczął szukać lokalizacji zamiennych.
30 marca br. Rada Gminy Żoliborz uznając protesty mieszkańców i brak zgody na inwestycję ze strony Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody podjęła wreszcie długo oczekiwaną uchwałę o tym, że wyraża zgodę na lokalizację zamienną. Uchwała dopiero zapadła, jeszcze nie koniec sprawy. Komitet wprost nie dowierza szczerym intencjom Rady Gminy Żoliborz. Batalia trwała ponad rok, trudno nie odczuć satysfakcji. Jednakże nasuwa się nieodparcie smutne porównanie. W 1938 r. Prezydent Stefan Starzyński zakupił dla Warszawy z rąk prywatnych, z przeznaczeniem dla mieszkańców, 900 km Lasu Kabackiego, by zapobiec jego parcelacji. To, co zrobił Urząd i Rada Gminy Żoliborz sprzedając część Parku Kępa Potocka w prywatne ręce, świadczy tylko, jak obca im jest szkoła myślenia Stefana Starzyńskiego. Ogromna to szkoda, ale i nauka na przyszłość. Dla nas i dla nowych władz, które przyjdą.
Zobacz też
O dwunastu takich co handlowali parkiem [zobacz >>>]
Pismo komitetu społecznego do burmistrza Żoliborza [zobacz >>>]
Odpowiedź burmistrza na pismo [zobacz >>>]