Społeczny przegląd kładek nad jezdniami
Grupa złożona z Marka Sołtysa (Towarzystwo Przyjaciół Szalonego Wózkowicza), Adama Zająca (SISKOM) oraz mojej skromnej osoby ruszyła dziś na obywatelski przegląd kładek na Pradze Południe. Oto krótka relacja z tej krótkiej, choć bogatej w atrakcje wycieczki.
Windami po Pradze Południe
Wspólną podróż zaczęliśmy na Przyczółku Grochowskim. Tam najlepiej widać, że same autobusy niskopodłogowe nie uczynią komunikacji zbiorowej przyjazną i dostępną.
Na szczęście przy przystanku jest mnóstwo miejsca na pochylnię. Czy kiedyś zostanie wykonana?
Kolejnym przystankiem była kładka nad aleją Stanów Zjednoczonych. Dobrze, że niedaleko (przy Grenadierów) ostało się jeszcze przejście w poziomie jezdni. Inaczej utknęlibyśmy tu na amen.
Historię z chodnika czytać można jak z księgi. Tu kiedyś było drzewo. A w stolicy drzewa są wieczne. W świadomości urzędników żyją nawet wiele lat po wycięciu.
Po dłuższym spacerze dotarliśmy do kładki przy Motorowej z zamiarem przedostania się na drugą stronę ulicy Ostrobramskiej. Kładka ta wyposażona jest w podnośniki [zobacz >>>]. Niestety, skorzystać z nich się nie udało.
ZDM powiesił tu już kartki na każdą okazję. Przyczyną nieczynnego dźwigu jest więc albo dewastacja (skreślona), albo zalanie instalacji (namazane markerem), albo trwająca konserwacja (na drugiej kartce). Przechodząca obok starsza pani na widok aparatów zaczęła się żalić, że taki stan trwa tu od Wielkiejnocy.
W kwestii powodów awarii bardziej jednomyślni byli konserwatorzy windy z Płowieckiej (przy pętli Gocławek). Strach pomyśleć co będzie, gdy ZDM zainstaluje czujniki wilgoci w podnośnikach. Będą wyły na okrągło.
Być może problemy z zalewaniem wodą instalacji elektrycznych w podnośnikach mają jakiś związek z wyjątkową dbałością o stan tychże instalacji. Zresztą dbałość ta wykracza daleko poza temat kładek i podnośników. [zobacz >>>]
W końcu udało nam się znaleźć podnośnik w użyciu, a więc działający.
Tak nam się przynajmniej wydawało. Ekipa wezwanej przez nas Straży Pożarnej śpieszy na pomoc mdlejącym z gorąca paniom w windzie. Siedzą tam od dłuższego czasu. Do konserwatora wind ZDM nie udało się nam niestety dodzwonić.
Strażacy błyskawicznie oswobodzili starsze panie. Swoją drogą – ciekawe jaki jest koszt wysłania wozu bojowego z piątką ludzi do zamkniętej windy? Panowie strażacy nieoficjalnie przyznali, że bywają tu dość regularnie. Ostatnio – w sobotę, zaledwie 3 dni temu.
Udało nam się także odwiedzić kładkę przy ulicy Ostrobramskiej, w okolicach ulicy Grenadierów. Ta jeszcze nie jest gotowa. Mam jednak nieodparte wrażenie, że betonowe pochylnie okażą się mniej podatne na dewastacje, awarie i zalanie wodą niż podnośniki.
Jeżeli jednak jakimś cudem się mylę, zawsze można postąpić po europejsku i wytyczyć przejście w poziomie jezdni.
Zamiast post scriptum
W drodze powrotnej mijałem jeszcze kilka kładek pieszych. Zamkniętą na Grochowskiej przy Garwolińskiej (sprawdza się tam przejście w poziomie jezdni) i na Jagiellońskiej przy Pimocie (nowa [zobacz >>>], podnośniki nieczynne [zobacz >>>]) oraz przy przystanku Śliwice (tu są tylko schody). I tak sobie myślę, że ZDM dba o to aby bycie osobą starszą lub niepełnosprawną było w naszym mieście sportem ekstremalnym. Dlaczego tak uważam? Zobaczcie sami.