Najukochańszy morderca 9
Jeżeli ktoś z nas usłyszał już kiedykolwiek o dioksynach, to z reguły
przy okazji protestów ekologów przeciw budowie spalarni śmieci. Tylko bardzo
niewielka grupa ludzi wie, że trucizny te są emitowane także przez ruch
uliczny (ścieranie opon i gazy spalinowe), a wiedzieć o tym trzeba, bo są to
związki nawet 10 000 razy bardziej trujące, niż cyjanek potasowy!
O ich zagrożeniu dla cywilizacji ludzkiej wiadomo stosunkowo od
niedawna, bo ilość dioksyn w środowisku jest bardzo mała, prawie
niezmierzalna, ale nawet te śladowe ilości są bardzo groźne dla zdrowia
ludzi i zwierząt.
Nie umiem powiedzieć, czy informacje na ten temat można znaleźć w
księgarniach. Ja korzystam z bardzo interesującego wydania Państwowej
Inspekcji Ochrony Środowiska „DIOKSYNY – Ocena zagrożeń środowiska
naturalnego oraz metody ich wykrywania” autorstwa ppłk. dr. inż. Mieczysława
Sokołowskiego (wydrukowanego, niestety, tylko w ilości 500 egzemplarzy przez
Wydawnictwo CNBiPH Jaquex Sp. z o.o. z Warszawy)
Co wiadomo o oddziaływaniu dioksyn na organizm ludzki? Posłużę się
cytatem ze wspomnianego powyżej opracowania:
„Niektóre z tych związków chemicznych nie są truciznami o działaniu
natychmiastowym lub nie powodują powstania doraźnych dolegliwości (choćby
tak jak działa dwutlenek siarki czy tlenek węgla). Toksyczne działanie tych
związków polega głównie na powolnym, ale bardzo skutecznym uszkadzaniu
narządów wewnętrznych takich jak wątroba, płuca, nerki, rdzeń krę- gowy lub
kora mózgowa. Skutki tych uszkodzeń nierzadko pojawiają się dopiero po kilku
lub nawet kilkunastu latach od przyjmowania niewielkich dawek takich
trucizn.”
Zdając sobie sprawę z tragicznych skutków oddziaływania dioksyn na
organizm ludzki każdy z nas z pewnością chciałby wiedzieć, czy w miejscu
jakim mieszka, pracuje, czy przebywa chociażby czasowo, może być narażony
na zatrucie. Niestety. Do dnia dzisiejszego w Polsce nie ma określonych
dopuszczalnych poziomów emisji dioksyn do środowiska, ale nawet, gdyby normy
takie istniały, to i tak nie mamy szans dowiedzieć się, czy przypadkiem nie
są przekroczone, bo ?brak krajowych ośrodków analitycznych
wyspecjalizowanych w tego typu, bardzo skomplikowanych i wymagających
doskonałego wyposażenia aparaturowego analizach… (źródło j/w). Czyli co?
Wiemy, że nic się nie dowiemy? Może i tak, ale…
Szacunki badaczy holenderskich dotyczące rocznej emisji PCDD/PCDF
(rodzaje najgroźniejszych dioksyn) za rok 1976 są alarmujące: wśród 10
krajów europejskich (Belgia, Niemcy, Holandia, Szwecja, Polska, Dania,
Francja Norwegia, Anglia, była NRD) Polska ma najwyższy wskaźnik I-TEQ
(międzynarodowy współczynnik toksyczności). Holendrzy uwzględniali główne
znane źródła emisji tj.: spalarnie śmieci, przemysł metalurgiczny, zużycie
środków do konserwacji drewna, spalanie drewna i węgla, ruch uliczny itp.
Jak bardzo wzrósł nam ruch uliczny od 1976 roku nikomu w Polsce tłumaczyć
nie ma potrzeby, toteż nawet jeżeli ograniczone zostały emisje dioksyn z
pozostałych źródeł, trudno uwierzyć, że ich ogólna emisja radykalnie
zmalała.
No i co? Czy nadal bardzo kochamy swoje autko?