Ścieki w Potoku Służewieckim – znaleźliśmy źródła zanieczyszczeń
Muzeum bije na alarm
W piątek po raz drugi w ciągu tygodnia usłyszeliśmy ten sam alarm. Muzeum Pałac w Wilanowie postawiło na nogi służby odpowiedzialne za ochronę środowiska. Kolejny raz doszło do poważnego zanieczyszczenia Potoku Służewieckiego.
Ciek ten nie bez przyczyny nazywany jest przez mieszkańców Smródką
. Właściwie stale płyną nim najróżniejsze ścieki. Mamy tu do czynienia z dwoma paradoksami.
Pierwszy – o zagrożeniu dla środowiska informuje nas instytucja kultury. Smród i ścieki powodują, że królewski park, cenny zabytek musi być zamykany dla odwiedzających.
Drugi – Potok Służewiecki to jeden z najlepiej zbadanych cieków w tym kraju. W Internecie bez trudu można odnaleźć kilkanaście artykułów na temat układu hydrologicznego, przepływów, stanu chemicznego itd. Jak widać, bogata wiedza naukowa na razie na niewiele się zdała.
Władze miasta oraz służby odpowiedzialne za ochronę środowiska twierdzą, że znalezienie sprawców zanieczyszczeń jest bardzo trudne, bo do potoku wpada ponad 140 oznaczonych kanałów o średnicy od 20 do 180 cm oraz wiele nielegalnych spustów. Ścieki zrzucane są w kilku różnych miejscach. Na dodatek część z nich legalnie.
W poszukiwaniu źródeł ścieków
Postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście trudno wskazać miejsca, skąd pochodzą zanieczyszczenia. Odbyłem godzinny spacer od Stawu Służewieckiego w górę potoku aż do lotniska. Okazało się, że wskazanie potencjalnych sprawców zagrożeń jest łatwiejsze niż przypuszczałem.
Na tamie, która zamyka Staw Służewiecki, zanieczyszczenia widać i czuć bardzo wyraźnie. Mętna, szara woda pieni się i pozostawia smugę długą na kilkadziesiąt metrów. Zapach należy do mało przyjemnych. Trudno nazwać ten odór. Najczęściej mieszkańcy mówią o kwaśnym lub cebulowym.
Na terenie Wyścigów Konnych na Służewcu mieszkańcy urządzili dość niezwykłe atrakcje do pokonania przez wodę. Stan czystości potoku jest taki sam. Kolor – szary i mętny, ruch wzburzony wytwarza pianę, zapach odrzucający. Żadnych zmian nie widać aż do ul. Łączyny, za którą stoi centrum dystrybucyjne Poczty Polskiej.
Sytuacja nie ulega zmianie także powyżej Stawów Berensewicza na Wyczółkach. Dużym prawym dopływem, jakim jest Róg Grabowski, płynie przejrzysta woda, choć nieznacznie się pieni. Powyżej tego dopływu Potok Służewiecki wygląda jakby niósł jeszcze większy ładunek ścieków. Zanieczyszczenia powstają powyżej tego miejsca.
W tych mało przyjaznych warunkach na Wyczółkach nad potokiem mieszkają bobry.
Kilkaset metrów wyżej wszystko staje się jasne. Pierwszy lewy zrzut poniżej ul. Kłobuckiej wypełnia biała gęsta piana. Przypomina ona tę ze zdjęć Muzeum Pałac w Wilanowie. Odkrycie prawdopodobnego źródła zanieczyszczeń zajęło mi pół godziny i odrobinę chęci.
Znalezienie miejsc zrzutu jednych ścieków nie oznacza, że nie ma innych. Kilkaset metrów wyżej, tuż przed torami kolejowymi linii radomskiej z rury na lewym brzegu wylewa się pienista woda.
Wycieczkę zakończyłem obok lotniska. Woda odprowadzana z oczyszczalni ścieków wcale nie jest czysta. Ma szary kolor, niską przejrzystość i pieni się po wzburzeniu.
Na bramie wisi tabliczka Port Lotniczy im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Oczyszczalnia wód deszczowych
. Skłania ona do zadania kilku pytań. Czy lotnisko oczyszcza wodę z zanieczyszczeń specyficznych dla tego typu miejsc? Czy lotnisko nie powinno zainwestować w skuteczniejsze sposoby oczyszczania?
Bezradne władze Warszawy
Cała godzinna wycieczka napawa smutkiem. Nie widać żadnych efektów działań ratusza w celu poprawy stanu wód Potoku Służewieckiego. Bezradność w szukaniu sprawców zagrożeń środowiska może obalić jeden człowiek w jeden wieczór małym nakładem sił.
Czy miasto ma narzędzia pozwalające na wyegzekwowanie zmian? Co możemy zrobić, aby stan wody w Potoku uległ poprawie? Te pytania mieszkańcy zadają władzom miasta od kilku lat. Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnych konstruktywnych odpowiedzi.