Zatruj się w Warszawie
Smog utrudnia patrzenie perspektywiczne
Władze Warszawy po pożarze Mostu Łazienkowskiego robią, co mogą, by wykazać się brakiem umiejętności strategicznego myślenia.
Można odnieść wrażenie, że warszawskie powietrze utrudnia logiczne rozumowanie. W końcu dopuszczalne normy zanieczyszczeń są w stolicy nagminnie przekraczane, przede wszystkim na skutek nadmiernego ruchu samochodowego. W tym roku – tak jak i w poprzednich [zobacz >>>] – Warszawa wyczerpała roczny limit zanieczyszczenia pyłami w pierwszej dekadzie marca [zobacz >>>].
Najwyraźniej dym z topiącego się asfaltu przeważył szalę, bo od zamknięcia mostu, na szczytach ciągle pojawiają się pomysły, jak pogorszyć warunki ruchu i jeszcze bardziej zatruwać mieszkańców.
Jak dobrze by ktoś nie zaczynał…
W zakresie organizacji ruchu, w pierwszej chwili wydawało się, że miasto będzie działać rozsądnie, wytyczając nowe pasy dla autobusów, by zapewnić maksymalną przepustowość w ciągu objazdu Wał Miedzeszyński-Most Poniatowskiego-Aleje Jerozolimskie. Jak wykazały pomiary portalu Targeo.pl, ukierunkowanego głównie na kierowców samochodów, wyznaczenie pasów dla autobusów zwiększyło co prawda nieco korki w Alejach Jerozolimskich, za to poprawiło warunki ruchu na Trasie Siekierkowskiej i Wisłostradzie.
Kierowcy, którzy upierali się, aby przeciskać się korytarzem dedykowanym dla transportu zbiorowego, mogli wybierać, czy chcą tworzyć korki, czy jechać inną – równie przejezdną jak przed pożarem trasą. Warto podkreślić, że najgorsze warunki jazdy samochodem występowały na trasie biegnącej przez ścisłe centrum, czyli strefę, gdzie ruch samochodowy powinien być ograniczany – m.in. ze względu na zanieczyszczenia i zatory, które generuje.
…ważne jest, jak kończy
Zanim jednak kierowcy zdążyli się zastanowić i dokonać wyboru – czy wolą stać w korku, skorzystać z innej trasy, czy może przesiąść się do uprzywilejowanego transportu zbiorowego – ratusz uznał, że buspasy zlikwiduje. Dzięki temu udało się przekazać jasny sygnał – wsiadajcie do samochodów! – i uzyskać jeszcze gorsze warunki ruchu.
Przytaczając ponownie badania Targeo, warunki jazdy w kierunku Centrum zmieniły się na ekstremalne korki
zarówno w Al. Jerozolimskich jak i na Trasie Siekierkowskiej, a w kierunku Pragi ze zbliżonych do sprzed pożaru na znacznie większe korki
na Wisłostradzie i Trasie Siekierkowskiej. Udało się też pokazać, że usprawnienie ruchu nie jest tym, na czym ratuszowi zależy, pomimo zapisów miejskiej strategii transportowej, która jednoznacznie wskazuje na potrzebę uprzywilejowania transportu zbiorowego w celu lepszego wykorzystania systemu transportowego – zwłaszcza w strefie śródmiejskiej.
Obecnie policjanci pilnują, by nikt nie miał wątpliwości, jaki rodzaj transportu ma w Warszawie priorytet. Dzięki częściowemu ręcznemu sterowaniu ruchem, tramwaje czekają na światłach jak zwykle, piesi czekają niezależnie od świateł, zatrzymywani przez policjantów również na zielonym, a samochody jadą sznurem. Piesi są wpuszczani dopiero wtedy, gdy mogą zablokować ruch tramwajowy.
Ukryta opcja przeciwsamochodowa?
Równolegle, ustami prezydenta Wojciechowicza, ratusz zapowiada dalsze zachęty do przesiadki do samochodu – tym razem z roweru, poprzez likwidację pasów rowerowych na Tamce. Na Tamce, czyli ulicy, która prowadzi do Nowego Światu, Krakowskiego Przedmieścia, i Świętokrzyskiej – trzech ulic, na których ruch samochodowy jest zakazany lub znacznie ograniczony. Być może inicjatywa ma jednak drugie dno – zlikwidowanie pasa dla rowerów pod górę oznaczałoby uniemożliwienie wymijania rowerzystów jadących pod górę. Dzięki temu wszystkie pojazdy musiałyby poruszać się z prędkością rowerzysty wjeżdżającego pod tę stromą ulicę – czyli ok. 10 km/h, w porywach do 15. Byłaby to pewna zachęta do rezygnacji z jazdy tą trasą samochodem.
Konserwacja Mostu Berlinga
Najbardziej jednak zaskakuje podejście miasta w temacie wykorzystania – a konkretnie kategorycznej odmowy wykorzystania – okazji, jaką daje budowa Mostu Łazienkowskiego od nowa. Zaczynało się – ponownie – od sygnałów pozytywnych. Prezydent miasta zwracała uwagę, że (już otwarta) „II linia [metra] będzie niczym trzy mosty”. Faktycznie, kolejka podziemna jest bardziej efektywna niż zamknięty most. Tym samym może ona go spokojnie zastąpić na czas modernizacji przeprawy, tak by most nie straszył przez najbliższe sto lat rozwiązaniami, które były przestarzałe już dwadzieścia lat temu.
O perspektywiczne, a nie krótkowzroczne podejście do odbudowy mostu apelowały m.in. organizacje pozarządowe uczestniczące w Komisji Dialogu Społecznego ds. Transportu [zobacz >>>]. Jest to zgodne z pierwszym celem szczegółowym miejskiej strategii – „zapewnieniem wysokiej jakości infrastruktury transportowej”. Miasto jednak konsekwentnie powtarza, że zależy mu jedynie na szybkości, z jaką most zostanie odbudowany. Jakość i funkcjonalność zostały uznane za sprawy drugorzędne. Widoczna jest przy tym pewna ewolucja deklaracji dotyczących dróg dla rowerów na moście – trzeba mieć nadzieję, że rozszerzy się ona na pozostałą część przeprawy.