Za zbrodnie przeciwko ludzkości i planecie Ziemi, czyli dlaczego ekolodzy nie lubią Busha
Bush ma w nosie zmiany klimatu
Administracja nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych zdecydowanie
sprzeciwia się ratyfikacji Protokołu z Kioto (grudzień 1997), podpisanego
przez 84 państwa-strony, a ratyfikowanego przez 34 kraje, w tym jako jedyny
kraj z Aneksu I Rumunia (19.03.2001).
Stany Zjednoczone podpisując Protokół 12.11.1998 roku zobowiązały się do
8% redukcji sześciu gazów szklarniowych, z których największą rolę odgrywa
dwutlenek węgla.
Sprzeciw USA może doprowadzić do fiaska Protokołu ponieważ do jego
wejścia w życie potrzebna jest ratyfikacja przez kraje uprzemysłowione
emitujące co najmniej 55% gazów szklarniowych. Stany Zjednoczone są
odpowiedzialne za 25% emisji globalnej (40% ilości z krajów
uprzemysłowionych), przy 5% ludności świata.
W latach 1990-1999 emisja CO2 w USA wzrosła o 11%, podczas gdy w tym
samym okresie Unia Europejska obniżyła swoją emisję o 4% (wg European
Environmental Agency, informacja prasowa z 24.4.2001).
Bush nie chce chronić gatunków zagrożonych wyginięciem
Administracja Busha planuje obecnie zmiany w Ustawie o Zagrożonych
Gatunkach (Endangered Species Act z 1973 roku). Poprawki dotyczą
ograniczenia udziału obywateli w tworzeniu listy zagrożonych gatunków, co
utrudni ochronę gatunkową. Sprzeciwiają się temu największe organizacje
ekologiczne, m.in. Sierra Club. W USA dwóm tysiącom gatunkom roślin i
zwierząt grozi wyginięcie.
Bush stawia na energię atomową i chce zniszczyć rezerwaty przyrody na Alasce i w Arktyce
Narodowy Plan Energetyczny zakłada eksploatację ropy w regionach cennych
przyrodniczo na Alasce i w Arktyce (Arctic National Wildlife Refugee).
Ponadto, wg tego dokumentu, ma być zbudowanych setki nowych elektrowni
atomowych oraz opartych na paliwach kopalnych, co powiększy emisję dwutlenku
węgla i utrudni USA wywiązywanie się z międzynarodowych zobowiązań
klimatycznych. Plan nie kładzie nacisku na oszczędzanie energii i źródła
odnawialne (wiatr, słońce, biomasa, i wiele innych), lecz na zwiększoną
podaż nośników kopalnych. Bush kosztem środowiska naturalnego spłaca
polityczny dług firmom finansującym jego kampanię prezydencką.
Bush rozpoczyna wyścig zbrojeń
System obrony przeciwrakietowej, ogłoszony przez G.W. Busha 1 maja 2001
roku, to odnowiony plan gwiezdnych wojen Prezydenta Reagana z 1983 roku.
Program nie przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa, ponieważ może rozpocząć
wyścig zbrojeń i podobne kroki ze strony Rosji i Chin. Wojny nuklearnej nie
da się zapobiec poprzez dozbrajanie mocarstw.
System nie będzie skuteczny. Eksperci amerykańscy, cytowani przez
Indymedia twierdzą, że taki system łatwo „oszukać” przy pomocy tanich
kontrśrodków.
„Missile Defence Scheme” ma kosztować podatników amerykańskich 120 mld
dolarów, co najmniej 60 mld dolarów wydano już od czasów Reagana. Koszt
zajętego terenu pod instalacje rakietowe to kolejne 200 miliardów dolarów.
Koalicja amerykańska „Project Abilition” założona w 1999 roku domaga się
natychmiastowej rezygnacji z programu STAR WARS.
Program łamie międzynarodowe porozumienia atomowe, m.in. Traktat o
Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (Non-Proliferation Treaty),
Anti-Ballistic Missile Treaty z 1972 roku podpisanego przez USA, Nuclear and
Outer Space Treaty.